Autostrada Rannoc City - Fort William (A84)

Upewnił się, że wszyscy są środku. Śpiący lachociąg też. Odpalił silnik i ruszył gonić konwój.
- Wyłącz zagłuszanie Domino

To podstęp. Na pewno, na pewniaka, na stówkę, na bank. Mam drugi raz zrezygnować z tego by przelecieć tą laskę? Mózg by mi musiało roztopić. Z tradycyjnym zawołaniem...
- A co mi tam - zdjąłem z siebie koszulę. Amelia ciąż siedziała pod kołdrą i nawet nie miałem pewności, czy ma coś na sobie. Ma? Oby nie, ni chcę si bawić w jej rozbieranie.

- Bucu ty! - uderzył Jim'a w ramię, po czym wyłączył krókofalówkę.
- Musiałeś ich upewnić, że to my blokowaliśmy kanał

Ale ona miała, bo zimno jej było. Przyjrzała mu się przez chwilkę, właściwie jego klacie. Przyciągnęła go bliżej siebie o ile można było bliżej i pocałowała go. Place wplotła w jego krótkie włosy.

Ubrana. No trudno, trzeba się pozbyć jej majteczek. Zaraz... heh... chyba ich nie ubrała. Gorące usta masz dziewczyno, świetnie smakujesz. Nogą odepchnąłem pościel bo obi ręce miałem zajęte: jedną trzymałem głowę dziewczyny a drugą... ekhm...

Dołączył: 25 Mar 2009 Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Rozwaliłem się na tylnym siedzeniu... Właściwie, to wkleiłem się w drzwi... Zachowywałem odległość między mną a śpiącym kimś...
- A gdzie Fenix, co? No wiecie... Ten, co się odradza z popiołów...

- Ta, najlepiej zwalaj winę na mnie - prychnął i łokciem szturchnął Dominic'a w bok.
Chwilę trwała w samochodzie cisza i...
- A pamiętasz tą rudą z tej knajpy co to była niecałe tzy kilometry od bazy? - zapytał uśmichając się na wspomnienie o tym. Z rozmarzeń wyrwał go Leo
- Fenix? Emm... jedzie tym potworem na kółkach, kolesia z Rannoc

Ostatnio zmieniony przez Jim dnia Czw 20:16, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz

- Jo, kojarzę babkę. - zaśmiał się lekko - Co rusz się z nią bzykałem i... - tutaj z angielskiego przeszedł na meksykański, mówiąc tak dobre dwa zdania.

No i tak, było super. Sexbumorgazmślinaorgazmmagia. xd

Jest! Po tylu miesiącach zaliczyłem Amelię, jest! Wow, naprawdę niezła jest, o tak.
- I jak było? - zapytałem z tą samą bezczelną naturą, jaką miałem na pokaz.

Zaczęła się ubierać, bo chłodno się jej zrobiło.-hmmmm... no okej.-powiedziała ze zmarszczonym noskiem.

Co?! Prawie się załamałem, gdy powiedziała jak było. Kurwa. Przecież... nie no... kurwa.
- Aha... - tylko okej?... Kurwa.

Zaśmiała się widząc jego reakcje.-Yhym.-przytaknęła rozbawiona.

Muszę się napić. Tak, muszę się napić.
- Muszę się napić. Tak, muszę się napić. - podszedłem na kolanach do skrzyni gdzie powinno być kilka butelek i zacząłem w niej grzebać poszukując alkoholu.

Dołączył: 25 Mar 2009 Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Ależ mnie boli głowa... I sucho mi trochę... Koniec a alkoholem... Koniec z alkoholem... Koniec z...
- Poda mi ktoś butelkę?
Noooo coooo? W końcu... Najlepiej zaleczyć kaca tym, czym się go obudziło do życia...