Hol

Uśmiechnąłem się szeroko, gdy Amelia wyciągnęła z plecaka jabłko i mi je podała
- Dzięki. Czytasz mi w myślach - ugryzłem kawałek i dokładnie przeżułem, nie spiesząc się z jego jedzeniem, chciałem utrzymać ten smak w ustach jak najdłużej
- Wiesz... jakoś się żyje. Donnie powiedział mi, że niedługo zjawi się tutaj konwój. Konwój który jeździ od miasta do miasta.

-O, to na prawdę fajnie.-uśmiechnęła się lekko. Chodziła między różnymi ciuchami szukając czegoś odpowiedniego.-A jak reszta się czuje?-spytała

- Kate jest trochę niemrawa, Donnie tryska humorem, Patrick... nie wiem, czy on okazuje jakieś uczucia. A Jenna... ma się dobrze. - w sumie to dałem to trochę ogólnikowo no ale inaczej tutaj nie idzie. Przyglądałem się jak wybierała dla siebie jakieś ciuchy. W sumie to nawet dobrze by było poszukać jakieś inne łaszki a nie w tych samych ciągle chodzić.
- Zastanawiałaś się jak to może być za miastem?

-A co z resztą?-wzięła jakieś bluzki i spodnie. Ogólnie dużo ciuchów.-Nie, nie zastanawiałam się. Jak na razie-uśmiechnęła się lekko.-Patrick.. jest dość zamknięty w sobie, prawda?

- Patrick no trzeba to przyznać jest małomówny, trzeba dużo trudu by się otworzył - Łoł! przystanąłem na chwilę, patrząc na wyzywającą, czerwoną suknię na jednym z manekinów
- Reszta? A kogo nie wymieniłem? - sam byłem ciekaw o kim zapomniałem.

-Declan i reszta.-powiedziała patrząc na sukienkę na którą patrzył Frank.-Nie w moim stylu-zaśmiała się cicho.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Cześć ptaszyny - przywitał się z Amelią i Frankiem, właśnie przechodząc obok nich.
-Będziemy się zaraz zbierać, nie? Rozumiem, że w razie czego będziecie w warsztacie?

- Aaaa... Declan - no tak, ciekawe co u nich słychać. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na tą sukienkę. Uuu ja, co ja bym dał...! No i chwile potem wyskoczył Donnie z ptaszynami.
- Tak, tak. Podwieźć was?

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Nie śmiem prosić, ale byłoby miło - powiedział z uśmiechem pod nosem, patrząc na nich.
-Coś czuję, że to tylko kwestia czasu nim się spotkamy. Jako, że mamy kontakt ze sobą przez krótkofalówkę, a w sklepie mamy kontakt z Trokeyem, to kiedy tylko konwój wjedzie do miasta damy wam znać.

- Dobra, to idź po Patrick'a a ja poszukam Kate i się zbieramy - powiedziałem do Donnie'go. Chyba będę musiał teraz jakieś ciuchy sobie poszukać. Dobra co to ja miałem zrobić? Zakupy są, broń jest, to jeszcze benzynę i będzie git.

-Hej Doonie-uśmiechnęła się do niego. Przestała przeglądać już ciuchy. To co chciała już miała. Spojrzała raz na jednego raz na drugiego.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-To za pięć minut przy wyjściu - oświadczył, po czym obrócił się na pięcie i poszedł poszukać Patricka.

- Dobra, zbieramy się - oświadczyłem patrząc na ciuchy jakie się nie zmieściły Amelii w plecaku i trzymała na rękach.
- Idź już do samochodu

-Okej. Ja właściwie wszystko już mam przy sobie-wyszczerzyła się.

- Świetnie, czekaj na mnie przy samochodzie - powiedziałem jej i poszedłem poszukać pani doktor. Nim jeszcze wyszedłem z działu odzieżowego to jeszcze wziąłem sobie niesfatygowane Jeansy.