Las

Morgana szła za nimi po czym spojrzała na Dominic'a wraz z jej kamienną twarzą.-Lepiej patrz przez siebie.-burknęła.

__

On nie wiem co ona tam ma.

- Jasne - spojrzał na Marcus'a i wywrócił oczyma, po czym zaczął się rozglądać czy nie ma nikogo w pobliżu.

___

na pewno jest flecistką i trzyma tam flet.

Uśmiechnął się jedynie widząc Dominic'a i pokręcił przecząco głową
- Gdzieś w pobliżu jest jezioro, trzeba będzie je wyminąć - oznajmił idąc dalej i nie zwracajac dalej uwagi na Dominic'a

Dziewczyna przyspieszyła aby iść razem z Marcus'em.-Można?-spytała z uśmiechem idąc z nim łeb w łeb.

- Co? - znie zrozumiał za pierwszym razem
- A tak, jasne - równierz odwzajemnił uśmiech i szedł dalej przez las, widząc przed sobą wzniesienie i odbił w prawo, by je ominąć

Santingo rozglądał się jeszcze po bokach, ale widząc z przodu, Morganę razem z Fenix'em prychnął
- Następnym razem ja będę latał z bandażem - mruknął po cichu i zaczął się teraz bardziej wgapiać w tyłek kobiety z przodu.

-Czym się zajmowaliście przed katastrofą?-spytała wgapiając się w krajobraz przed sobą.

- Tym co teraz, ochroną osób i mienia - powiedizał bez większych emocji mówił mijając wzniesienie i widząc z daleka jezioro
- Santingo, sprawdzisz przody? - zapytał odwracając sie do kolegi i wkładając słuchawkę do ucha, po czym na nie wskazał.

- Łi mą kapitan - rzucił na odchodne również wkładając do ucha słuchawkę i idąc w kierunku jeziora, by się tam rozejrzeć.

-Nigdy nie lubiłam tego typu zabawek.-spojrzała na ślimaczki które wsadzili sobie w uszy.

Nie miał gotowej odpowiedzi na to pytanie, wiec wzruszył ramionami
- Wolę wiedzieć na bierząco co się dzieje, taki nawyk

-Gdzie my w ogóle idziemy?-spytała.

- Idziemy do Greenock, to najbliższe miasto - wyjaśnił i przysiadł sobie by obserwować Dominic'a
- I jak, coś widzisz? - zapytał przyciskając palec do ucha

- Rozglądam się właśnie - doszła odpowiedź od Santingo
- Rozumiem, idź dalej, idziemy do ciebie - powiedział i ruszył w kierunku kolegi
- Chodź, idziemy - powiedział do Morgany

Pokiwała głową i poszli.