Wybrzeże

- Zamknij sie Santingo! - odparł Fenix i posłał ostrzegawcze spojrzenie do Jim'a
- Zachowujecie sie jak dzieci, raptem kawałek ciała wam pokazać - prychnął i kręcąc głową
- I ciekawość, to pierwszy stopień do tego, by dostac kulę w łeb!

Morgana wróciła trzymając dwie ryby nabite na swojej drewnianej dzidzie.-Coś przegapiłam?

- Ja nic nie mówiłem, nie patrz tak na mnie - powiedziałem chcąc sie bronić przed jego oskarżycielskim spojrzeniem i chwil ę potem podeszłą do nas Morgana
- No raczej nic waznego

Mamrotał coś pod nosem, wciąż dłubiąc patykiem w piachu i ledwo zwrócił uwagę na Morganę, która do nich podeszła.
- A może by tak pójść rozejrzeć się w tym mieście, zazwyczaj psychopaci to biją sie o włądże i nie zwracaja uwagi na ludzi z zewnatrz, no ale ja się az tak na tym nie znam

Miley siedziała gdzieś z boku. Od kilku dni z nikim nie rozmawiała, tylko sie przysłuchwiała rozmowom innych ludzi

Po dość długim, systematycznym biegu, wreszcie dotarła na wybrzeże, gdzie ku jej uciesze, wciąż znajdowało się sporo rozbitków, co lepsze, uzbrojonych. Szybko ruszyła w ich kierunku.

Morgana odwróciła się słysząc dość głośnie kroki.-Ona chyba biegnie w naszą stronę.-rzuciła.

- O ho ho, chyba nasza dziewczyna z buszu się znalazła - wskazał na Tarę, która do nich szła zdyszana
- Rety, jakby sam diabeł ciebie gonił biegłaś - powiedział do dziewczyny patrząc na jej stan
- Nie martw sie ,nasz doktor sie tobą zajmie jak trzeba - powiedział i Jim parsknał na to śmiechem

Ostatnio zmieniony przez Dominic dnia Pon 20:12, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy

-Ale z Ciebie dupek,Jim.-wywróciła oczami spoglądając na murzynka po czym odwróciła wzrok na Tarę.

Ostatnio zmieniony przez Deadlycase dnia Pon 20:13, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz

- Przepraszam, przypomniał mi się zabawny kawał - powiedziałem starając się ratować przed oskarżeniami
- Tak jakoś sie to zesło z tym co mówił, nic więcej

-Chyba mamy kłopoty - powiedziała na wstępie, widząc wszystkich już zebranych w jednym miejscu.

Gdy Tara powiedziała o kłopotach, to jedyne poważne pytanie na to mogło być jedno
- Jak duze kłopoty? - zapytał patrząc na zdyszaną dziewczynę i podał jej butelkę z wodą

-Kłopoty?-spytała zakładając czarną pochwę z mieczem na jej plecy.

Ostatnio zmieniony przez Deadlycase dnia Pon 20:21, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz

-Od kilku dni dokładnie penetrowałam las. Wreszcie trafiłam na naszego przeciwnika, który całkiem pokaźnie oddalił się od swojego miasta. Była to dość nieliczna grupa, bodajże z pięć osób. Problem polega na tym, że trafili na kogoś od was... Na tamtego chłopaka, nie pamiętam jak się nazywa - spojrzała na nich pytająco.

- Mowa o tym dzieciaku, co mi nogę przykleszczył? - zapytałem rozgladajac sie po ludziach, którzy jakby nie chcieli na to odpowiedzieć
- Nie no, niech by szlag - warknąłem tupiac nogą - po co sie tam on pchał, idiota jeden?