Pomost

-za czym bedziesz tęsknić?-zapytała i ruszyli do miasta.

pisz już tam

Po kilku godzinach drogi wreszcie dotarli do portu.
-Witajcie w moim królestwie - powiedział do nich, wchodząc na pomost - Od tej pory możecie robić co chcecie, nawet się utopić, ja was ratować na pewno nie będę. Większość łódek jest wolna, więc nie krępujcie się - oznajmił reszcie, rozglądając się.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Rozejrzał się po porcie, zatrzymując wzrok na każdej łódce. Dzielnica ta wyglądała dość spokojnie i nie była taka upiorna jak centrum miasta. Morze poprawiało nieco klimat i pewnie nastrój im wszystkim. Zerknął jeszcze na czyjąś spaloną łódź na końcu jednego z pomostów. Nie komentując tego zaczął szukać jakiegoś wygodnego miejsca by się zadomowić.

Jako, że jego łódka została spalona, postanowił poszukać sobie jakiejś innej, w miarę eleganckiej. Wiedział, że i tak będzie musiał dużo popracować nim dostosuje ją do swoich wygód, ale nie chciał teraz narzekać. Na każdą myśl o Damienie wzbierała się w nim złość. Wszedł na jedną z większych łodzi, jakie były w tym porcie, zostawiając swoją strzelbę przy wejściu. Zaczął przeglądać rzeczy i się rozpakowywać.

Jane usiadła na pomoście. Wyjęła z kieszeni papierosy ale jednak odpuściła sobie. Schowała je ponownie do kieszeni i siedziała.

Wyszedł ze swojej nowej łodzi, wchodząc na pomost i szybko rozglądając się po okolicy. Przez dłuższy czas nie widywał nikogo w tej dzielnicy i powoli zaczynał się zastanawiać, czy ktoś tu jeszcze jest prócz niego. Bardzo jednak nie doskwierała mu samotność, nie był takim typem osoby. Włożył ręce do kieszeni i ruszył pomostem.

Eric wyszedł na pomost rozglądając się w około.

Spacerował sobie po dzielnicy portowej, aż do momentu kiedy zaczął się trochę czuć nieswojo. Wydawało mu się, że widzi cienie, więc postanowił nie ryzykować spotkania się z jakimiś dziwnymi stworami, tylko wrócić do portu. Kiedy stał na pomoście przy swojej łodzi, w oddali dostrzegł coś jakby sygnał SOS. Ktoś jakby błyskał jakimś światłem, całkiem niedaleko stąd.
-Co do chuja... - mruknął, patrząc w tamtą stronę.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wychodząc ze swojej łodzi, od razu zauważył sygnał świetlny, który dochodził z niedaleka. Zauważył w oddali Trokeya, który też się temu przyglądał.
-Bierz broń i tam idziemy - oświadczył od razu.

spojrzał krótko na mrugające światełka a potem skierował wzrok na dwóch mężczyzn, podszedł szybko do nich mówiąc krótko - czołem. - bardziej obchodziło go co oni mają do powiedzenia.

Jane siedziała sobie na pomoscie i patrzyła przed siebie. Wyciągnrła papierosa i zapaliła.

-Czołgiem - powiedział, zerkając na Erica - Idziemy, sir? Jest noc i ostatni raz, jak ratowaliśmy kogoś w centrum handlowym, to nie dość, że facet zdechł, to jeszcze o mało coś nas nie zeżarło. Dobra, biorę broń - powiedział, kręcąc głową i biorąc strzelbę ze swojej łodzi - Ty też idziesz z nami, podobno jesteś jakimś tam agentem - dodał do Erica.

zaśmiał się lekko gdy usłyszał przywitanie trokeya - tak, mogę też prosić o broń - zapytał grzecznie.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Rzucił szybko Ericowi pistolet, który zawsze nosił za paskiem, samemu zabierając swój karabin.
-Twoja dziewczyna też idzie? - spojrzał pytająco na Erica, następnie wskazując brodą na Jane.

Jane podeszła do gropki osob
- Ide.- powiedziała

Ostatnio zmieniony przez jane dnia Pią 21:42, 04 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz