Centrum handlowe [centrum miasta]

-W razie czego w mojej torbie zmieści się jeszcze kilka rzeczy... Jak to co tam mam się upchnie powinno nie być problemu - powiedział, spoglądając na nią - Dobra, to chodźmy. Widziałem, że w kawiarni naprzeciwko był telewizor.

-okej. to jak coś jeszcze wymyśle żeby wziąć to Ci powiem-uśmiechnęła się i poszli do tego telewizora. tak?

hehe, jasne że nie tracę, mam jeszcze dwie butelki w porcie, możemy dzisiaj sprobować - powiedział pod śmiechując się.

-Oferujesz mi rum, kapitanie? Dobra, jak dają to nie odmawiaj - powiedział, rozglądając się po pułkach w sklepie sportowym.

Wyszli ze sklepu i ruszyli tam gdzie zawsze chodzili po kawę. Podszedł do telewizora, który zawieszony był pod sufitem. Włączył go przyciskiem, co prawda działał, ale ekran był 'zaśnieżony'.
-Nie wiem czy coś wyłapiemy - powiedział do Amelii - Gdzieś tu musi być pilot.

to jesteśmy na dziś umówieni. idę do namiotu się spakować, o której ruszamy? - zapytał

-Za jakiś czas, jak już wszyscy będą gotowi - powiedział do Mike'a, wciąż oglądając różne sportowe akcesoria.

-hmm.. trudno bedzie tu znaleźć pilota , wiesz.-powiedziała i zwątpiła ,ze może im się udać.

-Cholera, może uda mi się coś wykombinować z tych przycisków na telewizorze - powiedział i podstawił sobie krzesło, na którym stanął, by łatwiej mu było coś wyłapać.

Przez dłuższy czas skacząc po kanałach nic nie mogliście wyłapać. Już mieliście sobie odpuścić, kiedy nagle przez chwilę pojawił się obraz, co prawda bardzo zaśnieżony na jednym kanale. Przez chwilę również było słychać głos. Wydawało wam się, że to były jakieś wiadomości.

usłyszała dźwięk z tv -słyszałeś?-zapytała

dobra to ja lecę, odeśpię sobie jeszcze - powiedział do trokeya i wszedł do namiotu

-Tak - powiedział, patrząc na ekran - Szlag, muszę... Muszę to złapać znów. Przynajmniej byśmy coś usłyszeli - mówił, naciskając przyciski i starając się, by znów złapali tą częstotliwość.

Po trudach udało wam się znów złapać ten kanał. Jakość obrazu była byle jaka i ekran bardzo śnieżył. Mimo złych warunków, słychać było w miarę wyraźnie, gdyby nie to, że okropnie przerywało.
-Rannoc City i najbliższe tereny... dwustu kilometr... objęte kwarantanną... żadnych ocalałych... - mówił głos, kiedy po chwili znów straciliście obraz i dźwięk.

Patrzył jak zahipnotyzowany na ekran. Okropnie przerywało, ale usłyszał wystarczająco by wyrobić sobie opinię o obecnej sytuacji.
-Żadnych ocalałych... - powiedział cicho, siląc się na sarkastyczny ton.