Dzielnica portowa

- pomachal lekcewazaco do Damien'a uwazajac, ze rozmowa z nim dluzej nie ma sensu. Wskoczyl z powrotem na swoja lodz,gdzie byla juz Amelia, a za nim Mike. - popatrzyl na niego zamyslony i powiedzial cicho -Widziales to z jaka latwoscia wypchnal Declana za burte?

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Śro 20:15, 20 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz

Na koniec tylko parsknął i pokręcił głową.
-Dobra, ruszajmy - powiedział, mierząc wzrokiem Damiena. Następnie podszedł do steru i odpalił silnik, ruszając z powrotem do portu.

tak.. od początku wiedziałem że jest jakiś dziwny, bo żeby odlecieć na 100 metrów do góry i spaść na samochód a potem biegać równie szybko jak Declan no to przegięcie, płyńmy już do portu. właściwie to jakie ty masz o tym zdanie John? - odwrócił się w stronę Ameli. a ty nie wydajesz się specjalnie zdziwiona tym wszystkim?

-hm, myśle ,ze to żałosne i troche głupie. mam nadzieje ,ze nie jestem tu sama jako kobieta bo zwariuje.-ostatnie zdanie powiedziała już ciszej.

Podniósł swoją kurtkę, którą wytarł mokrą twarz. Zerknął po drodze na Matta, który nie wyglądał na bardzo zaniepokojonego tym pokazem siły.
-Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to w porcie jest mnóstwo rzeczy. Środków opatrunkowich i leków mamy pod dostatkiem - powiedział do niego.

Hmm... moje zdanie... teraz jestem pewnien, ze ten Damien jest jakis podejrzany. Mysle tez, ze cos wiecej wie o tych paranormalnych zjawiskach. Ale przeciez to Twoja dzialka, nie spotkales sie nigdy z takim przypadkiem? Nadludzka sila?

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Śro 20:22, 20 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz

-jestem twardy - uśmiecha się - trzeba czegoś więcej żeby zawijać w bandaże

Tak spotkałem się, zazwyczaj tacy ludzie byli upośledzeni, i nie byli świadom swojej siły, często było też tak ze w ludzi wstępowały demony, i to one dawały im taką siłę tyle że ci ludzie tak jakby umierali, bo kierował nimi właśnie ten demon. - spojrzał na Johna oczekując jego komentarza.

Kiwnął lekko głową, odwzajemniając uśmiech. Zerknął po drodze na Trokeya, który wyglądał, jakby miał zaraz komuś nastukać. Westchnął cicho i znalazł sobie ustronne miejsce, czekając aż dotrą do portu.

Wkrótce dotarli jako pierwsi do portu. Niebo było już ciemne, więc domyślał się, że odpuszczą sobie dzisiaj łowienie ryb. Ostatecznie będzie mógł samemu to zrobić w inny dzień, jeśli naprawdę zacznie im brakować jedzenia. Zszedł ze swojej łodzi, czekając aż reszta wyjdzie za nim.

Zalozmy, ze w to wszystko wierze. Mysle, ze on jest swiadomy swojej silu oraz mysle, ze to nie jest sprawa zadnych demonow. I mysle, ze trzeba go posledzic bo niewykluczone zeby takich ludzi bylo wiecej. I moze on sie z nimi spotykac. - plynelismy powoli do portu, nie spieszylismy sie, poniewaz chcilismy jeszcze porozmawaic we dwojke.

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Śro 20:28, 20 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy

-Tylko go nie zabij - powiedział do Trokeya kiedy się mijali przy wyjściu z łodzi. Wyglądał na nieźle naburmuszonego, więc miał nadzieję, że mimo wszystko się powstrzyma od walki.

dobrze mówisz, tylko nie chę być w skórze tego kogoś którego Damien złapie na szpiegowaniu, ewentualnie można spróbować związać go podczas snu... - uśmiechnął się chytrym uśmiechem

zeszła z łodzi? i stanęła sobie za bardzo nie wiedziała dokąd ma iść teraz.

podąż zamyślony za Trokey'em