Ruiny - dawne centrum miasta

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Jasna cholera - mruknął, widząc co się dzieje. Spojrzał na resztę grupy, która też w pośpiechu wybiegała z wieżowca.
-Spadamy stąd - krzyknął do nich i ruszył biegiem ulicą, szukając jakiegoś bezpiecznego miejsca.

Wybiegł zaraz za Donniem, rozglądając się. Płomienie, które były na jednym z pięter wieżowca, mówiły same za siebie o ich obecnej sytuacji. Bez słowa podążył biegiem za Donniem.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wraz z rannym Declanem, wydostał się wreszcie na zewnątrz. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś bezpiecznego miejsca. W oddali dostrzegł Stephena, który gdzieś biegł. Nie wiele myśląc, ruszył za nim.

jane szła za Tj'em

Po jakimś czasie wieżowiec zamienił się w wielki słup dymu, a po kilku minutach zostały po nim już tylko zgliszcza i chmura pyłu. Wszystko się uspokoiło.

Spojrzał na chmurę dymu, która unosiła się nad ruinami wieżowca.
-Kurwa, nigdy więcej nie bawię się już w misję ratunkową - powiedział, wycierając twarz, która była cała brudna od pyłu.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Chyba będziesz musiał - powiedział do Trokeya, kładąc na ziemi Declana i patrząc na jego ranę - Będzie nam potrzebna apteczka.

-Apteczka, no jasne. Już idę jej szukać w tych gruzach - powiedział ironicznie, patrząc na nieprzytomnego Declana. Bez słowa wyjął fajkę i zapalił.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Co gorsza, mamy tu jeszcze jednego rannego - powiedział, podchodząc do nich z Jeffem na ramieniu - Ja i Stephen znaleźliśmy go w centrum handlowym. Długo tak nie wytrzyma.

Podeszła do Tj'a.
-co z nim?-zapytała i klęknęła obok Declana

- Kurwa trzeba mu jakos wyjac tą kulke.- poiwedziała podniesionym głosem

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Może mieć coś uszkodzone - powiedział do Amelii - Nie jestem lekarzem, ale to musiałby być cud, żeby kula minęła narządy.

-Proponuję ładnie go zapakować i przenieść bezpiecznie do portu, tak jak tego - wskazał ręką na Jeffa, którego niósł Donnie - Tam będziecie mogli się pobawić w chirurgów. Zaraz, gdzie jest Patrick? - zapytał, rozglądając się.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wyłonił się z chmury pełnej pyłu, ciągnąc ze sobą półprzytomnego Milesa.
-Jestem tutaj - powiedział do nich, kładąc ostrożnie żołnierza - Co tu mamy? - zapytał, patrząc na ranę Declana.

-co to za ludzie?-zapytała