Ruiny - dawne centrum miasta

-Paranormalne zjawiska, no to gratuluję ci poważnej roboty - powiedział żartem, idąc dalej i rozglądając się.

-Sam jestes paranormalny... Ty wierzysz w takie rzeczy? - spoglada na Mike'a i lapie sie za glowe. -To dobre dla dzieci.

dla dzieci to jest strzelanie sie pistoletami na kulki... nie wierzycie w takie rzeczy? to pogadamy jezeli bedziemy sie tutaj znajdowac dluzej, zobaczymy panie wielki muskuł co zrobisz jak cie duch bedzie po dupie klepał a ty declan to samo... lepiej skonczmy ten temat. widzicie cos ?

Westchnął tylko i pokręcił głową, nie mając zamiaru tego komentować. Szedł dalej, rozglądając się po różnych sklepach i tak dalej.
-Pusto, chyba skończył się nasz fart w znajdowaniu żyjących.

- No dobra już zejdźcie z Mike'a, pochwalcie się czym wy się zajmujecie. - Schował portfel do kieszeni nie znajdując w nim nic ciekawego. - Nie wiem jak wy, ale ja to bym coś w sumie zjadł. Nie wymagam dużo, ale jakąś pizze to bym wszamał. I popił browarkiem, o tak!

od piwa sie w glowie jee... znaczy pie... no kreci sie w glowie, i sie wyglada potem jak... <patrzy na John'a> nie wazne, ale glodny tez jestem, na dodatek mam brudne ciuchy i maczałem paluchy w krwi, moze znajdziemy gdzies wode czy cos? <bacznie obserwuje łysego>

Ja bym strzelil sobie cos mocniejeszego a zjadl cos pozadnego... a nie jakies wloski syf. Ser i ciasto... . A jesli chodzi o zawod to general w stanie spoczynku... niestety - spoglada na kompanow i wyciaga kolejnego papierosa.

-Ja zajmuje się mechaniką i te sprawy - odparł do Robbie'go, słysząc jego pytanie - Możemy zajść do sklepu i coś wziąć, nikt nie będzie miał nic przeciwko. Tylko uwińmy się z tym szybko - powiedział, zauważając jakiś najbliższy sklep i ruszając tam.

Mając w zasięgu wzroku sklep ruszacie do niego. Po chwili Declan i John dostrzegają, jak jedna z zasłon poruszyła się, co raczej nie było spowodowane wiatrem.

Widząc jakiś ruch w sklepie, od razu się zatrzymał.
-Ktoś tam chyba jest - powiedział do reszty, po czym wolniejszym krokiem ruszył znów w tamtym kierunku.

wchodzimy tam? uwazajcie na glowy... szczegolnie ci wysocy... zasmial sie cichutko

Sprawdzmy kto...tylko ostoznie. Moze ten czlowiek nam cos powie - spoglada na reszte kompanow patrzac na ich reakcje

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Nie 0:37, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy

W sklepie jest ciemno i panuje mrok. Na półkach jest mnóstwo alkoholu a pod ladą papierosy i różne słodycze. Nie widzicie nic godnego uwagi.

Niespokojnie poruszał się w środku, bojąc się, że ktoś może nagle wyskoczyć.
-Dobra, bierzcie to co potrzebujecie i spadamy, czekam na zewnątrz - powiedział do nich i wyszedł na dwór.

yhym, zaraz mi zaczniecie wciskac ze cos co ruszalo firanką uciekło.... juz ja wiem co to bylo. lepiej stad chodzmy