Ruiny - dawne centrum miasta

Rozglada sie po sklepie i gdy zauwaza stoisko z papierosami bierze kilka paczek i chowa do kieszeni od kurtki. -Chyba gdzies ten koles zniknal - ponownie rozglada sie po sklepie i chwyta butleke metaxy 12 gwiazdkowej i bierze pozadnego lyka.

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Nie 0:42, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz

- O Snickers! - odpakowuje jednego i bierze trzy do kieszeni. Widząc jak inni na niego dziwnie patrzą powiedział - No to na zapas, nigdy nie wiadomo kiedy trafi się coś do żarcia co nie? I do picia - otworzył puszkę Coca Coli.

Patrząc, że wszyscy już wzięli to co chcieli, postanawia ruszać dalej.
-Dobra, za mną. Jeśli będziecie chcieli odpocząc, możemy się zatrzymać gdzieś na noc. Mam nadzieję, że tamten gość ze zmiażdżoną ręką przeżyje - powiedział i ruszył dalej.

-Jest juz prawie 24 godz. Ja bym sie zatrzymal w tym sklepie na noc. Bedziemy mieli jedzenie zeby zrobic sobie kolacje a jutro rano sniadanie. Co wy na to? - spoglada na reszte

Ostatnio zmieniony przez Slash dnia Nie 0:46, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz

biorąc pod uwage ruszającą sie firanke to nie zostane tu, ale biorąc pod uwage jak jestes zbudowany i ze jestes łysy to nie mam nic przeciwko <szuka dogodnego miejsca do snu>

Zerknął na Johna. Kłótnia albo sprzeczki teraz nie miały sensu, postanowił się dostosować.
-Dobra. Ruszymy rano, jak wstaniemy - powiedział i wszedł do środka.

Na dworze jest w miarę ładna pogoda. Trochę pochmurno i zimno, acz czasem wychodzi słońce. Po ulicy wciąż się trudno poruszać bo drogę tarasują samochody

-Nie traćmy czasu - powtórzył i ruszył dość szybkim krokiem, niemalże biegiem w stronę tunelu, gdzie zostawił Roberto.

-Jak bedziemy sie zblizac do tego miejsca to powiedz nam - wyciagnal z plecaka papierosy i zapalil jednego.

biegne za tobą declan, wygladasz na kompetentną osobe.

-Nie znasz mnie dobrze - powiedział do niego w biegu, przechodząc sprawnie obok jednego z samochodów.

wiem.. ale... <potyka sie o zakrwiawonego buta> co to kurwa?!

Będąc w biegu utrzymujecie stałe tempo. Biegniecie ok. 10 minut, kiedy nagle Mike zauważa czyjś cień za samochodem. Pozostałby niewidoczny, gdyby ten ktoś nagle się nie poruszył.

EJ! CHODZCIE TU SZYBKO! TU KTOS JEST KTOS SIE RUSZA <rzuca plecaki na ziemie i biegnie w tamta strone> SZYBKO!

Odwraca sie w strone Mike'a choc nie dowierza mu -Co znowu? Ducha zauwazyles?