Supermarket [przedmieścia]

Frank, nie stój jak kołek! Przybliżyłem się do niej o krok i ją przytuliłem. Strata Patrick'a musiała być dla niej okropna, z resztą nie tylko dla niej.
- Chodźmy już - powiedziałem prowadząc ją do wyjścia.

Odebrał wiadomość od Miry i ruszył w stronę wyjścia. Wziął w końcu lepszy plecak i mógł napakować do niego więcej rzeczy. Szedł teraz z dwoma pakunkami, rozglądając się. W oddali dostrzegł Kate i Franka, którzy też szli do wyjścia.
-Czeka nas chyba długa noc, co?

Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kate szła powoli koło Frank'a. A w jej glowie kłębiło sie pełno mysli i wspomnien.
- Gdzie teraz jedziemy - zapytała

Wsiadł do hummera, podając Troyowi jego plecak.
-Chyba o niczym nie zapomniałem, ale do Fort William i tak powinno Ci starczyć - powiedział, zamykając drzwi.
-Fajek i alkoholu starczy nam, nawet jakbyśmy mieli podróżować na drugą stronę kuli ziemskiej.

Jim i Dominic nie próżnowali, podobnie z resztą jak on. Wziął co niezbędne i naprawde potrzebne, nie więcej nie mniej. Czekał aż reszta się zabierze ze sklepu i ruszą dalej. Paliwo mnieli, ludzi też, nawet żywność więc nic więcej ich tu już nie trzymało.

Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Niestety tak daleko nie mamy jak - odparł do Trokeya, otwierając swój plecak i patrząc co jest w środku.
-Chyba włożyłeś tu całą kawę jaka była w sklepie - zauważył, widząc masę opakowań z kawą szklanych i w torebeczkach.

- To prawda Declan, to prawda - powiedziałem do niego i zaprowadziłem Kate do Fiata
- Jedziemy do Fort William, gdzie jest bezpieczna Enklawa. Wiele osób które przeżyły tam właśnie są.

-Wydawało mi się, że zaakcentowałeś to słowo, kiedy mówiłeś co mam Ci wziąć. Moja pomyłka - powiedział z obojętną miną, zerkając następnie na Donnie'go z tyłu.
-Ty nic nie chcesz?

Wsiadł do fiata w miejscu kierowcy, zapinając pasy i czekając na sygnał od Miry. Siedział w ciszy, patrząc jak reszta wraca do wozów, widocznie uradowana swoimi nowymi zapasami. Uśmiechnął się lekko, czując coś czego nie czuł od dawna. W końcu opuszczali Rannoc.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Mój plecak jest pełny, poza tym wcześniej już uzupełniłem zapasy. Poza tym w Fort William też są sklepy - powiedział, patrząc przez szybę na supermarket i inne pojazdy, które stały za nimi.

-Dzięki - uśmiechnęła się do niej, wyglądając przez szybę by zobaczyć, czy reszta jest już w hummerach.
-Już się zbieramy - powiedziała, po czym wzięła radio - Troy, ruszajcie jak będziecie gotowi. Reszta za nimi.

-Troy, ruszajcie jak będziecie gotowi. Reszta za nimi.
-Słyszycie, za nami, szczury - powiedział wesoło i czekał aż Troy ruszy.

Dołączył: 31 Mar 2009 Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Już od dawna czekał w swojej ciężarówce, gdyż pewnie dlatego, że jako jeden z pierwszych wszedł do supermarketu. Czekał teraz aż Troy ruszy, w tym samym momencie odpalając silnik.

Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Nie zwlekając już dłużej, odpalił hummera i ruszył, wyjeżdżając z parkingu tą samą drogą, którą wjechał.
-Kierunek - Fort William - oświadczył, ruszając prostą drogą do wyjazdu z miasta.

Dołączył: 25 Mar 2009 Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Dobra, jeszcze puszki i konserwy, trochę piwa... Co by tu jeszcze? Aaa... Cola, Pepsi... Hę? Mira każe się zbierać? Eh... DObra... Zabrałem swój PRZYPAKOWANY ekwipunek, i ruszyłem do Hummera. Swoje rzeczy włożyłem do bagażnika, siadłem za kierownicą...
- Jim, Fenix... Ja prowadzę.
Teraz zwróciłem się już tylko do Marcusa...
- A ty lepiej odpocznij...
Z przodu miałem jedynie butelkę wody, butelkę coli, plecak (ale ten bez prowiantu) i dwie beretty za paskiem. No i karabin...