Warsztat [centrum miasta]

-Gdzie ja jestem?-rozejrzała się blondi,nareszcie jej wzrok przykuł mężczyzna śpiący na pryczy.Jenna niestety nie uczestniczył w powitaniu konwoju ,więc nie widziała ,że Marcus to ten dobry.Żeby przyjrzeć mu się z bliska postanowiła podejść bliżej na paluszkach.Była dość blisko chłopiny ^^,przyglądała mu się na wszystkie strony.

Brak reakcji ze strony Marcus'a prócz takiej, że przewrócił się na drugi bok. Z lewej na prawą.

Jenna z zaciekawieniem spojrzała na poduszkę kiedy właśnie zza poduszki wyłonił się pistolet.Zmarszczyła czoło widząc to wszystko, zwinnym ruchem wyjęła go z pod poduszeczki.Czekała tylko czy Marcus się obudzi.

Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kate jak narazie z nikim nie rozmawiałam. Ostatnio wiele sie wydarzyło i musiała sie jakos w tym odneleżć. Siedziała na krzesle i bawiła sie jakims zegarkiem

- Odłóż broń - powiedział zaspanym głosem, lekko się przeciągając i spojrzał na dziewczynę. Podparł się łokciami i zastanawiał co też chce ona osiągnąć. Póki co, to wolał sobie oszczędzić szczegółów w postaci, że pistolet jaki trzyma jest bezużyteczny. Chwilowo.

Przechadzała się wzdłuż konwoju, czekając aż w końcu wszyscy się uszykują. Mieli zamiar wyruszyć już godzinę temu, ale wciąż coś im przeszkadzało. Poza tym nowi też jeszcze nie wyszli z warsztatu.
-Ile to może trwać - mruknęła pod nosem, rozglądając się.

Zdążyłem spakować wszystkie zgromadzone zapasy broni, amunicji, żywności i wszelkie potrzebne rzeczy, od alkoholu i papierosów po papier toaletowy i gumę do żucia. Zabawne, chciałem się wydostać z tego miasta a ta chwila zbliża się wielkimi krokami... ciekaw jestem, jak to będzie dalej. Wyszedłem się przejść na korytarz na parterze. Większość osób spała jeszcze na piętrze, dlatego tam nie chodziłem by ich nie obudzić. Poszedłem do kuchni, gdzie zacząłem robić śniadanie. Jajka w proszku, płatki śniadaniowe i mleko w proszku... chociaż kawa była dobra, dlatego dla samej kawy warto by zjeść śniadanie.

Dołączył: 31 Mar 2009 Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wszedł do pomieszczenia, gdzie dostrzegł siedzącą na krześle nieznajomą kobietę (Kate).
-O.. Cześć - przywitał się, przyglądając jej się - Jesteś z grupy tego Franka Thompsona?

Ho, ho ho... a cóż to? Czyżby szefowa wstała dziś lewą nogą? Warto by spytać.
- Dzień dobry - uśmiechnął się podchodząc do Miry - Ładny dziś dzień na przejażdżkę.

Spojrzała na pistolet a później na mężczyznę.-Kto normalny trzyma spluwę pod poduszką?-prychnęła i po raz kolejny przyjrzała się chłopakowi.-Przyjechałeś razem z konwojem?

- Tak. Jesteś z grupy Franka? - zapytał wstając i zaczynając się ubierać. Zaczął od spodni a potem wziął się za górną część garderoby.
- Skoro jesteśmy przy tym temacie, odłóż go. - wyciągnął spod poduszki magazynek i pomachał nim trochę.

-Owszem - przywitała się z Jimem, wciąż się rozglądając. Było trochę pochmurno, acz czasem wychodziło słońce.
-Więc liczę, że ta przejażdżka w końcu się zacznie, bo już mamy opóźnienie.

Wywróciła oczami i odłożyła niedziałający pistolet.-Tak, Jenna.-podała mu rękę z uśmieszkiem na twarzy.-Masz ochotę na poranną kawę?

- Pewnie ludzie jeszcze nie doszli do siebie po libacji alkoholowej i dewiacjach jakie miały tu miejsce w nocy - mówił gapiąc się na budynek i potem zrobił minę jakby przypomniał sobie, że zostawił w kieszeni odbezpieczony granat
- Miałem ci tego nie mówić, aj... teraz wszyscy będą mieli do mnie żal.

- Przyda się kawa - powiedział podchodząc do stolika, gdzie Jenna położyła pistolet. Włożył do niego magazynek, zabezpieczył i schował do kabury. Potem ubrał resztę swojego ekwipunku. Chwycił radio i zaczął nadawać.
- Fenix do konwoju, przygotujcie się. Za kwadrans wyruszamy. - potem spojrzał na Jennę
- Prowadź.