Warsztat [centrum miasta]

podeszła bliżej. nie lubiła krzyczeć tak , pozatym gardło ją bolało.-mam mnóstwo planów, nie wiem czy znajdę czas. wpiszę Cię na liste oczekujących.-powiedziała ironicznie.

- Super - powiedziałem wchodząc pod prysznic i odkręcając wodę, zamiast ciepłej poleciała zimna, to dostałem lekkiego szoku termicznego
- Szlag by to! - ryknąłem zakręcając wodę i wychodząc z ręcznikiem na biodrach
- Pieprzony bojler - mruknąłem idąc po narzędzia, by naprawić to ustrojstwo

zaśmiała się.-miłe orzeźwienie.-powiedziała rozbawiona i usiadła sobie na jakimś fotelu czy coś. nogi położyła na biurku-głooodna jestem.-jęknęła.

- A ja nie jestem twoim sługą! - prychnąłem słysząc Amelię i wracają z narzędziami do łazienki. Odkręciłem pokrywę sterownika bojlera i wykrzywiłem twarz w grymasie
- To będzie trudniejsze niż myślałem - westchnąłem i zabrałem się do rzeczy, choć ogólnie nie wiedziałem za co sie zabrać

wstała i podeszła do niego-ale ja nic nie mam do jedzenia.-wydęła usta i popatrzyła co on takiego robi. może poprostu przyciśnij guzik.-powiedziała wskazując palcem na guzik.

- Uważasz mnie za idiotę, który nie pomyślał o tak prostej czynności jak wciśnięcie guzika? - zapytałem ironicznie, a potem spojrzałem na panel kontrolny, gdzie był włącznik. Pstryknąłem go i bojler zaczął działać. Zamurowało mnie i zabetonowało.

Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kate wogole ni było ani słychac ani widac. Siedziała w jakims pokoju i czytała ksiazke.

Ostatnio zmieniony przez Kate dnia Czw 19:10, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz

zaśmiała się.-no widzisz.-powiedziała rozbawiona.

- To o niczym nie świadczy - odparłem szybko i spojrzałem sie na Amelię
- Chcesz coś jeszcze, czy przyszłaś pooglądać widoki?

zaśmiała się i wyszła z łazienki czy tam nie wiem gdzie byli już. usiadła na fotelu i przeglądała jakieś pismo samochodowe , nic ją nie interesowało oglądała tylko obrazki.

W końcu dojechałem do warsztatu, zatrzymałem samochód i wyłączyłem silnik. Wyciągnąłem rękę w stronę lusterka i ustawiłem je tak, by widzieć w nim swoje odbicie.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem trochę podenerwowany. Będę musiał poszukać Donniego, on podobno wyciągnął antidotum od hokeisty. Oby zostawił coś dla mnie.

Wyszła trzaskając drzwiami.-Mam nadzieję ,że masz tu prysznic.

- Mam - wysiadłem z samochodu i utykając ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je i wszedłem do środka, odkładając broń i kamizelkę na wieszaku.
- Jest ktoś w domu? - zawołałem chwilę nasłuchując, ktoś w końcu będzie musiał mi zrobić opatrunek. Tylko co ja im powiem? Może lepiej sam sobie nogę opatrzę. Poszukałem sobie apteczkę i polazłem do pomieszczenia z kanapą.

Z zamkniętą buzią ruszyła do łazienki.Po chwili Frank słyszał tylko prysznic.

Usłyszała kogoś, nie wiedziała kim oni byli. Szła na paluszkach zobaczyć kto to, w ręku trzymała broń. Wyjrzała zza rogu.-A to Ty..-powiedziała z ulgą widząc Frankiego.