Warsztat [centrum miasta]

Spojrzała pytająco na Amelię i po raz kolejny spojrzała na chłopaka.-Ja też raczej nie.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Ja aktualnie przebywam w sklepie z bronią, ale to dość daleko stąd. Siedzimy tam z Patrickiem, Jimmy'm i z tym, Declanem - powiedział, przypominając sobie imię chłopaka, który niedawno wpadł na niego nocą.

-Czemu nie przyszli z Tobą?-zapytała, dłuuugo ich nie widziała. Bardzo długo. Albo jej czas tak się ciągnął.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Dostaliśmy zgłoszenie, że ktoś w mieście potrzebuje pomocy. Wyruszyliśmy z Patrickiem, kiedy Declan i Jimmy zostali, by pilnować sklepu. Mieliśmy jednak dwa rzekome adresy, więc musieliśmy się też rozdzielić z Patrickiem. Moim zdaniem to trochę lekkomyślne, ale jestem pewny, że doktor sobie poradzi - powiedział, wywalając resztkę papierosa.

-Możemy do nich jechać.-przestałą trzeć włosy i rzuciła bluzką we Franka który obecnie trochę przysypiał.-W tych okolicach i tak nie jest bezpiecznie, zmiana otoczenia dobrze nam zrobi.

Donnie. Facet nawet nie wie, jak bardzo jest mi potrzebny teraz, ale przy dziewczynach nie będę się chwalił o swoich problemach. Wstałem z kanapy i poszedłem się rozejrzeć po korytarzu, na noc lepiej ryglować drzwi.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-W takim razie zabierzemy się jutro rano. Gdzie może byc bezpieczniej niż w sklepie z bronią, nie? - powiedział z lekkim uśmiechem, spoglądając na każdego pokolei.
-Idę do kibla, bo zaraz się zleje - rzucił na koniec, wstając z pod ściany i ruszając na poszukiwanie toalety.

- Donnie, pozwól na chwilę - powiedziałem, gdy ten wyszedł na korytarz. Wspominał coś o klopie.
- Możemy pogadać?

Odprowadziła chłopaków wzrokiem i usiadła na starym taborecie.Odpaliła fajkę.

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy wyszedł na korytarz, zerknął na Franka, który teraz dopiero pierwszy raz się odezwał.
-Nie ma sprawy - odparł, unosząc lekko brwi i idąc za Frankiem.
-Co jest?

- Pamiętasz jak zabrałeś hokeiście lekarstwo na tą chorobę? - a co się będę czaił, przecież potrzebuję jego! - Masz je jeszcze?

Spojrzała na dziewczynę-Jak się tu znalazłaś?-zapytała po chwili.

-Przypłynęłam?-uniosła brew i wzięła potężnego bucha.-A ty?

Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Przez chwilę patrzył się na Franka z zaciekawieniem, po czym usłyszał jego słowa, wiedząc już co ma na myśli.
-Z tym może być problem. Co Cię zaatakowało? - zapytał wprost.

-Achhh, o ile pamiętam to wyłowili mnie z wody. Statek się rozbił i potem zaczęło się wszystko pieprzyć. -sama już ledwo to co pamiętała, albo nie chciała pamiętać.