Wieżowiec [centrum miasta]

popatrzył na Jane - wszystko w porządku? wczoraj też chyba nie czułaś się zbyt dobrze. - powiedział troskliwie.

popatrzyła na Eric'a
- Wszystko jest w jak najlepszym porzadku.- powiedziała i przytuliła sie do niego

przytulił i pogłaskał Jane - to dobrze, dzień kobiet spędzisz w jakimś wieżowcu. - powiedział uśmiechając się.

- Najważniejsze że ten dzień spedze przy Tobie. To najbardziej sie dla mnie liczy

uśmiechnął się szeroko - też się cieszę że jesteś tu ze mną kochanie.

Wtulona w Erica zamkneła oczy

wtulony także zamknął oczy i wyszeptał do ucha - wiesz że tak naprawdę o tobie cały czas myślałem po tym jak cię zobaczyłem, tak dawno temu.

Czuła się wspaniale przy Ericu i nie miała ochoty ruszać się nigdzie
- kocham cie.- wyszeptała - pamietam jak dzien przed moim wyjazdem widzielismy sie na korytarzu ja wtedy czekałam na ostatnia rozmowe z premierem

ja ciebie też słonko, i też pamiętam ten dzień, cieszę się że mogę być tu z tobą i że odwzajemniasz moje uczucia - powiedział czule do ucha.

Uśmiechneła sie i popatrzyła mu w oczka.

patrzył jej tak w oczy przez chwilę - jesteś bardzo piękna - powiedział i pocałował Jane.

Odwzajemniła pocałunek
- Nie jestes spiacy.- zapytała z troska w głosie

Całą noc spędziłem w piwnicy szukając odpowiednich narzędzi, które pomogły by mi w naprawieniu usterki w helikopterze, wprawdzie nie wiedziałem jeszcze co jest nie tak z nim, ale wolałem być przygotowany w sprzęt, jak już będę wiedział co jest nie tak. Siedziałem po turecku na dachu budynku, tuż przed maszyną i wpatrywałem się w tego nielota, wysilając się nad pytaniem
- Co jest kurwa nie tak?!

nie słoneczko - powiedział gładząc ją po twarzy - ufasz tym żołnierzom? - zapytał.

- chyba mozna im zaufac.- powiedziała troche niepewnie
- z tym cieniem mieli racje nie wymyslili sobie tego. ale zawsze lepiej byc ostrzoznym