Wieżowiec [centrum miasta]

żołnierze powiadasz, ciekawe... - rozglądnął się jeszcze raz po celi - jak myślisz czego mogą od nas chcieć? - wypytywał.

-Wytrwały jesteś. Ja się zajmowałem praktycznie tylko samochodami. Czasem też komputery i te sprawy - powiedział, biorąc następnego łyka - Chyba się powoli kończy.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Nie mam pojęcia - powiedział tylko, kręcąc głową - Jestem cały dzień na nogach, o ile tak to można nazwać. Chyba się prześpię, tobie zostawiam łóżko i materac.

-ja proponuje narazie sie nie rzucać i poznać ich w pewien sposób. spokojnie robić to co chcą. a później jak zdobedzie sie ich zaufanie to uderzyć.-powiedziała. dużo filmów oglądała.

ok, dobranoc, dzięki za łóżko - powiedział spokojnie przykładając ucho do drzwi i podsłuchując rozmowy.

-damy rade
dopija resztki i wyciąga nową butelkę
-jeszcze trochę tego mam

-Tak, chyba że jutro już wpadną z rozkazem "wykończyć ich". Nie wiemy nawet czy jest ich tylko dwóch - powiedział, patrząc na jeden punkt na ścianie naprzeciwko - Hej, odbiegłaś od tematu, cwaniaro - powiedział z uśmiechem - Lećmy dalej z tymi facetami. Rzucił mi się w oczy też Roberto i to jak na ciebie patrzył.

-Widzę, że sporo tego zachowałeś. Pewnie ci wszyscy w porcie będą się zastanawiać, gdzie się podzialiśmy - powiedział spokojnie, biorąc drugą flaszkę od Matta.

-a no tak zapomniałam-powiedziała z uśmiechem.-roberto. no nie wiem nie mój typ-zaśmiała sie cicho. - ale myśle ,ze jest fajny. ciekawe czy coś sie zmieni jak bedzie ta druga z nami.-zastanowiła sie

-No, zależy z kim ona siedzi w celi - powiedział z uśmiechem - Moim zdaniem ten cały Roberto wpatrzony był w ciebie jak w obrazek. Jeżeli ta kobieta będzie przyciągała facetów tak jak ty, to niedługo będziemy się mordować między sobą.

-jak to wszystko się skończy, to nas stąd wyniosą. Współczuje im, ja trochę warzę - uśmiecha się i bierze łyka

-Jeśli nie ma ich więcej niż dwóch, to rzeczywiście będą mieli kłopot - powiedział spokojnie, czując, jak alkohol zaczyna na niego działać.

-hmmm, tak w ogóle jak będziemy spali? wygód tu raczej nie mamy - mówi zaniepokojony i bierze łyka

-boże to straszne musi być dla was. -powiedziała. - przynajmniej bede miała z kim pogadać. w ogóle ciekawe skąd ona sie tu wzięła ale dobra zbaczamy z tematu to Mike. co o nim mi powiesz?-zapytała

-Taka zwykła rywalizacja między samcami - powiedział spokojnie - Mike... Pierwszego dnia myślałem, że to jakiś nieźle nawiedzony facet. Z tym takim łysym kolesiem wybrali się do latarni by podobno odstraszać jakieś cienie. Według mnie za bardzo się angażuje w to co robi, wtedy jak byliśmy w centrum handlowym kleił się do ciebie jak cholera.