Wieżowiec [centrum miasta]

czuł że zaczynają powoli zamykac mu się powieki, próbował z tym walczyc garstka sił jaka mu została. w głowie miał obraz Jane która chciała mu pomóc.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy Amelia weszła do środka, szybko zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz. Odetchnął cicho, chowając klucz do kieszeni od spodni.
-Ruszać dalej - krzyknął do reszty, ruszając do następnych drzwi, które były większe niż tamte i miały mały otwór z kratami.
-Ty i ty - powiedział do Matta i Declana - Właźcie tutaj.

- Miałem rację, jesteśmy udupieni - powiedziałem cicho i zachichotałem szorstko. Z uśmiechem na twarzy i spuszczona głową patrzałem na podłogę - Jaki macie cel misji żołnierzu? - zapytałem i podnosząc głowę spojrzałem na niego

Parsknął cicho, wchodząc do środka. Pomieszczenie było brudne i okropnie ciemne. Tylko lekkie światło z korytarza dostawało się tutaj.

wchodzi do celi
-nie mogliście wybrać jakiegoś hotelu? tylko jakąś obskurną dziurę? - pyta drwiąco

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-To nie jest istotne, staramy się tylko przetrwać - powiedział chłodno do Franka, który stał za nim - Właź - powtórzył do Matta, a kiedy ten to zrobił bez słowa zatrzasnął drzwi.

Ostatnio zmieniony przez TJ dnia Sob 20:47, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz

usiadła pod ścianą była zła na wszystko i na wszystkich. bo miała powód. no.

Usiadł pod ścianą, będąc okropnie podminowany. Pomieszczenie w którym byli było ciemne, lecz na szczęście posiadało małe okno, przez które jednak by wyjrzeć, trzeba było podskoczyć. Zerknął na Amelię.
-No i co o tym sądzisz? - zapytał obojętnie.

W głowie kołatało mi tysiące myśli, w końcu kilka sie zderzyło i uśmiech z twarzy mi zszedł - Jaki obszar jest skażony? - zapytałem widząc jak Mike wchodzi do celi i zatrzaskują się drzwi

-cholera, Frank miał rację - "jesteśmy udupieni" - mówi do towarzysza

-jest świetnie. wręcz znakomicie. moje marzenia się spełniają. -powiedziała ironicznie po czym westchnęła.

Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Przyjrzał się Frankowi, następnie zerkając na Jane.
-Wy do ostatniej - powiedział tylko, prowadząc ich dalej. Ostatnie pomieszczenie w przeciwieństwie do dwóch pozostałych miało chociaż wąskie łóżko z materacem. Było jednak trochę ciasne.
-Wchodzić - powiedział do nich.

-Nie mogą nas tak tu trzymać - powiedział w miarę głośno, będąc naprawdę zły. Spojrzał przez małe okienko z kratami w drzwiach, starając się dostrzec, co się dzieje.

Jane weszła troche niepewnym krokiem do pomieszczenia.

Roześmiał się cicho, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów.
-Cholera, tylko pięć - mruknął do siebie patrząc na zawartość paczki i wyjmując następnie zapalniczkę - Mam nadzieję, że nie będą nas długo tu trzymać.