Wieżowiec z rozgłośnią radiową [centrum miasta]

Patrzałem jeszcze w tamtą stronę i powoli opuściłem broń
- Chyba mi się zdawało - pokręciłem przecząco głową z na pół skrytym uśmiechem
- Coś poważniejszego łączyło.. łączy ciebie i Declana? - zapytałem, od tak sobie

zmarszczyła czoło.-że co?-zapytała . no co niby ją mogło z nim łączyć. pf. nic. chyba. z resztą sama nie wiedziała. i ja też nie wiem.

- Nie wiem no, jakoś tak mi się zdawało, że czujecie do siebie miętę - wzruszyłem ramionami, bo nie wiedziałem co by tu dodać i czekałem co odpowie

-nie , zdawało Ci się.-powiedziała i wyjrzała przez okno.

- Pewnie tak - skinąłem głową i zastanawiałem się nad dalszą strategią działania
- Czyli jesteś wolna tak? - zapytałem by mieć pewność

przewróciła oczami. nie odpowiedziała mu.

- Nie no wybacz jak ciebie obraziłem - powiedziałem podnosząc trochę ręce do góry, jakby do mnie mierzyła z broni
- Po prostu męczy mnie samotność i niemoc się wygadania

-spoko.-powiedziała , wzięła swój plecak i zaczęła szukać batoników czy czegoś innego co ma milion kalorii. znalazła dwa snikersy.-masz.-dała jednego Frankowi , to sie nazywa dobre serduszko. otworzyła swojego i zaczęła go jeść

- Dzięki - powiedziałem gapiąc sie na batona, potem go odwinąłem z opakowania i również zabrałem się za jedzenie Snikersa
- Dzisiaj się mam zamiar stąd wyrwać, wchodzisz w to?

zastanowiła się chwile.-dobra , ale co z resztą?-zapytała

- Powiem naszemu nowemu jak stoi sprawa, to samo powiem pani doktor, zgodzą się, albo nie. To będzie ich wybór - przeżułem dokładnie kawałek batona i raz jeszcze wyjrzałem przez okno, najwidoczniej mi się zdawało, ze coś tam było
- Chciałem skorzystać z okazji i zapytać ciebie co ty na to?

-jasne , można iść. ale nie ma nawet gdzie.-powiedziała.-to bez sensu troche takie chodzenie.

- Ale mi nie chodzi o ten budynek, tylko o ucieczkę z miasta, trzeba by się wydostać stąd - przeżułem drugi kawałek batona i wyrzuciłem papierek przez okno
- Mój plan nie jest doskonały, ale to lepsze niż nic

Stałem przy wyjściu na parterze i brałem jeszcze toporek, który był powieszony obok gaśnicy. Nie chciałem nalegać na nikogo, ten kto chciał iść ze mną mógł iść, a kto nie.. niech sie Bóg nad nim zlituje.

Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kate obudziła sie i na poczatku nie wiedziała gdzie jest. Szybko obeszła pomieszczenia i krzykneła
- Do cholery jest tu ktos? - poczym usiadla pod sciana